Menu 0 Koszyk Szukaj en
Cofnij 13.04–18.05.2024

Agnieszka Apoznańska

Tej nocy śniłam na różowo

Kurator : Bogusław Deptuła Wernisaż : 12.04.2024 | 18:30

O wystawie

Agnieszka Apoznańska 

Tej nocy śniłam na różowo

13.04 - 18.05.2024

kurator: Bogusław Deptuła

Kadry, zbliżenia, cięcia – zmysłowe, owszem, jakby tak, ale nie do końca. Jednak jest w nich coś chłodnego, posągowego, niecielesnego. Trudno orzec co, ale na pewno nie jest to normalna erotyczność. Złapane w kadrach spojrzenia są raczej martwe, oczy nieprawdziwe, niepokojące.

Artystka zdaje się malować w swoich ostatnich obrazach swoiście zobaczone "życie seksualne miśnieńskiej porcelany". Dobrze podglądnięte i pokazane, może być naprawdę zmysłowe. Wydaje się, że malarce udaje się wydobyć erotyzm z tych dość konwencjonalnych porcelanowych figur.

Mówi, że postaci z jej wcześniejszych obrazów nieco podrosły, a może nawet dorosły, więc zaczynają wkraczać w wiek erotyczny. Lalka, figurka, zabawka – mogą zastępować prawdziwych ludzi, prawdziwych ludzkich bohaterów. Zarazem ten swoisty kostium, by nie powiedzieć przebranie, sprawiają, że wszelkie przekazy z ich udziałem stają się bardziej metaforyczne, uniwersalne, unikające dosłowności czy przyziemności.

Porcelanowa figurka nie może być rozpasana czy wyuzdana! I długo tak było… Te mini rzeźby oczywiście żyły swoim ukrytym i nieautentycznym życiem erotycznym, ale zawsze nosiły w sobie ów erotyczny potencjał. Bywały one perwersyjne, ale nie osobiście, a metaforycznie, nie dotykalnie, nie na całość, jakby przez szybę. Lśniące figurki i matowa powierzchnia obrazów, przemiana widzenia, zmiana wrażenia - podoba mi się ten zabieg.

Osiemnastowieczne miśnieńskie oryginały były prześliczne – bo takie miały właśnie być. Pasterki, pastereczki, pasterczyki, młodzieńcy, tańczący wieśniacy, wieśniaczki, dzieciaczki, Beltarmy i Colombiny, owieczki i kózeczki. Skłamany świat arkadyjskiej sielanki, sztuczność, fałsz i śliczność. Gorzej to wygląda w masowej podróbkowej produkcji XIX i XX wiecznej, a to raczej te późniejsze zjawiają się na obrazach Apoznańskiej.

Czy to w ogóle ma jakieś znaczenie? Najpewniej najmniejszego! Figurki to figurki, postaćki to postaćki, ale w nich zamknięty jest ten nieoczywisty etos emancypacyjny. Na poprzednich obrazach Apoznańskiej były piękne i bezrozumne, teraz zyskują na świadomości, chyba nawet na samoświadomości. Wydaje się, że przechodzą proces emancypacyjny: Colombiny stają się kobietami, pasterki dziewczynami, ich świat realnieje.

Apoznańska jest i czuła i okrutna. Podziwia i skazuje - równocześnie. Powołuje do życia swoje bohaterki i bohaterów, by móc ich obserwować, analizować. Przygląda się współczująco, trochę jak biolog zaciekawiony konkretnym nowym przypadkiem. I ma do tego prawo, bo wszystkie te figury wyszły spod jej pędzla.

To nie są epickie historie, to raczej intymne, delikatne opowieści. Ale przyznaję, że jest w nich moc przemieniania, wydoroślania, emancypowania. W seksie nie ma nic złego – doprawdy, jeśli jest za zgodą obu stron. I może niech tak zostanie

Świadomość gęstnieje. Samoświadomość powstaje. Tego nie można było przewidzieć. Gdzieś po drodze rodzi się piękno. Te obrazy są samowystarczalne, urodziwe i intrygujące. Zamykają czas i figurę niezmienności. I może niech już tak pozostaną – uwodzicielskie i niematerialne w swej porcelanowości. Przyjrzę się im jeszcze dokładniej i może zobaczę coś jeszcze. Wszystkie właściwie są różowe. Ten kolor wcześniej nie pojawiał się właściwie w obrazach Agnieszki Apoznańskiej. Wybrała go teraz z rozmysłem i namysłem. Róż jest nieobojętnym kolorem. Można powiedzieć, że należy do barw pastelowych, które powstają przez dodanie bieli. Zarazem dziś jest wręcz idiomatycznym kolorem kobiecości, biseksualności, lesbijskości, genderowości. Co ciekawe, w XVIII wieku był raczej wybierany i polecany dla mężczyzn. Całkowicie odmieniło się to po II wojnie światowej, kiedy to został przejęty przez dziewczynki i kobiety, podczas gdy dla mężczyzn został wyznaczony kolor niebieski.

Paradoksalnie, Apoznańska wybiera róże, które mają chłodny i nieco zbrudzony odcień. To nie są najczystsze róże płatków kwitnącej wiśni. To róże jakoś brzemienne, może nawet waginalne, czy lekko występne. Róże wcale nie są oczywiste, róże matowe, bo ten cykl obrazów w dużej mierze malowany jest bezpośrednio na szarym płótnie bez białego podkładu. Szarość płótna wchłania część koloru i odbiera mu połyskliwość.

Ta matowość także przydaje mu ważności, zmienia go, odcieleśnia. Zatem wszystko staje się jeszcze bardziej enigmatyczne, ulotne, wieloznaczne. Romans z różą przyniósł dość nieoczekiwany efekt malarski i odmienił konteksty różowości.

Tytuł tego tekstu i całej wystawy pochodzi od jednego z obrazów Agnieszki Apoznańskiej.



Ekspozycja

Więcej zdjęć

Powiązani artyści

Ta strona wykorzystuje Cookies do poprawnego funkcjonowania. Korzystając z niej akceptujesz Polityka prywatności .

Odrzuć
Zakończ wyszukiwanie

Brak wyników. Spróbuj wpisać inną frazę.